Restauracja Stylowa w Radomiu, ładny wystrój, sensowne jedzenie oraz festiwal żenady w tle

Posted on

W końcu dotarłem do restauracji Stylowa w hotelu Europejskim na przeciwko parku Kościuszki. Zbierałem się wiele razy. Ciągle coś mi przeszkadzało, np wypad do restauracji Winowajcy. Wystrój jest OK, ładnie, stylowo, tylko te kwiatki na ścianie malowane jakieś nie bardzo. Menadżerka pokazuje mi patio, podoba mi się, ale nie chcę spędzać czasu z obściskującą się parą. Nie przeszkadza mi to, ale wolę podelektować się ciszą w samotności. Początkowo jestem zrelaksowany, zadowolony, dostanę obiad przed 12, chociaż o tej zaczynają dopiero pracę. Jest super, patrzę przez okno na Park, widzę zielone drzewa, jest miło i przyjemnie. Mimo iż lista dań w karcie odbiega od tej na stronie internetowej, cena również lekko różni się na moją niekorzyść, jestem szczęśliwy.

Na danie czekam niedługo, może z 15 minut maksymalnie. Akurat tak się składa, że gdy idę zapytać ile muszę czekać, podawane jest moje danie. I to może być powód dalszej przygody.

Jedzenia na talerzu za kwotę ponad 40 zł jest dość mało. Oczywiście znów co innego jest w menu na stronie, co innego w menu w lokalu, a co innego na półmisku. Różnice są dość niewielkie, więc zaczynam spożywać. Kaczka z buraczkami oraz kluseczkami ze szpinakiem. Mięso nie robi na mnie wrażenia, chociaż jest bardzo soczyste. Buraczki w stylu restauracji Teatralna, moim zdaniem lepsze, kluseczki jak w Aviatorze, więcej szpinaku, ale wolałem te z Aviatora.
I tu spotyka mnie zgrzyt. Po zjedzeniu ponad połowy obiadu, zjadam kęs kaczki i stwierdzam, że jest twarda. Początkowo stwierdziłem, może trafiłem na żyłkę, ale gdy próbuję naciąć pozostały kawałek kaczki, napotykam na większy opór niż do tej pory. Mięso w środku jest lekko różowe. I tu człowiek zaczyna czuć niepokój. Co mam teraz zrobić. Przecież nie zapłacę ponad 40zł za pół surową kaczkę. Co prawda nie ucieka ona z talerza, ale nie po to idzie człowiek do dobrej restauracji, by jeść niedopieczone mięso. Tym bardziej, że nigdy nie miałem takiej sytuacji, postanawiam zobaczyć co powiedzą pracownicy restauracji na ten temat. Wołam kelnerkę stwierdza, że upieką mi nowe mięso i podadzą z pozostałą częścią kluseczek oraz buraczkami. Zgadzam się. Po kolejnych 10 minutach dostaję nową porcję kaczki oraz jak się okazuje nowe kluseczki oraz buraczki (czego oczywiście nie mam jak stwierdzić). Pomijając fakt, iż przez te 10 minut chciałem popić poprzednie jedzenie, chciałem wyjść lub myślałem, by zamówić napój, ale ciekaw byłem jak sprawa zostanie załatwiona, jestem zadowolony.

Po zjedzeniu posiłku, poszedłem zapłacić za obiad. I tu rozpoczyna się festiwal żenady. Oprócz kelnerki oraz menadżerki pojawia się dyrektorka, która pyta czy uważam, ze powinienem zapłacić za jeden czy dwa obiady. Stwierdzam, że oczywiście za jeden. Dyrektorka uważa, że zjadłem więcej niż pozwala na to prawo, i nie mogę zrezygnować z zapłaty. Ciężko to stwierdzić, ale ja się z tym nie zgadzam, zresztą to ich błąd, że mięso było niedopieczone. Zostawiłem również kawałek mięsa na poprawionym daniu z grzeczności, a nie, by nie być posądzonym o naciąganie restauracji. Dyrektorka poszła naradzać się z kelnerką, ja w tym czasie rozmawiałem z menadżerką o moim blogu kulinarnym. Ona również prowadzi bloga kulinarnego. Nie chciałem w żaden sposób wykorzystywać strachu przed publikacją, gdyż nie jestem naciągaczem, a zawsze i tak opiszę każde zajście, dlatego na początku nie chciałem się przyznawać, że prowadzę bloga. O dziwo wielu restauratorów zaczęło czuć respekt przed marketingowcami.
W trakcie rozmowy menadżerka trzymała w ręce telefon, jakby mnie nagrywała, jakbym był oszustem, a przynajmniej takie miałem odczucie.

Cała sytuacja zakończyła się tak, że zapłaciłem za jeden obiad 44 zł. To strata Pani dyrektor, gdyż chciałem równe 50zł zostawić za ten obiad, by z tego co zostanie, pokryli sobie straty finansowe oraz moralne (jakby starczyło 😉 ), których i tak zapewne nie było, bo przy tej cenie za obiad, straty byłyby dziwne. Nadgorliwość gorsza niż faszyzm.
Nawet gdy w barze restauracyjnym NieNaŻarty zdarzało mi się dostać niedopieczonego schabowego, dostawałem nowe całe danie, a obiad kosztował 12 zł. Podobnie, gdy chińczyk w barze robił kurczaka i sam stwierdził, że źle go zrobił, że nawet jak zjem, to dostanę inne danie innym razem zrobi za darmo, bo to mu nie wyszło. W restauracji Stylowa, mogli mi albo dosmażyć to mięso, albo inny kawałek, a mogli mi nawet podać te same buraczki oraz kluseczki. Żenujące odrobinę było zachowanie Pani dyrektor, chociaż była miła, miała pojęcie o prawie cywilnym dotyczącym restauracji co cenię. Na koniec jednak zrobiłem jej krótki wykład z prawa cywilnego, że nie miała racji i że nie powinna nawet sugerować, że powinienem zapłacić za więcej niż jedno danie. Gdyby domagała się zapłaty za dwa dania, mógłbym zgłosić próbę wyłudzenia. Na szczęście wszystko się skończyło miło, przyjemnie, z lekką nutą żenady w tle. Nie mniej, ja Wasz bloger, muszę opisać Wam wszystko z najdrobniejszymi szczegółami. Zamieszanie z Panią dyrektor pozostawiło we mnie nutę goryczy, coś czego nie powinno być. Człowiek idzie do dobrej restauracji rozkoszować się, zrelaksować, nie po ty by się stresować.

Nie chcę wchodzić tutaj w szczegóły prawne całej sytuacji, oczywiście prawo było po mojej stronie, nie mniej nie chcę opisywać szczegółów, gdyż nie chcę, by na moim blogu osoby nieuczciwe uczyły się jak oszukiwać restauracje. Prawda jest taka, że takie osoby i tak, jeśli znają prawo, to lądują na czarnych listach ze zdjęciami, by ich pracownicy nie obsługiwali. Jednak uczciwym ludziom, z manierami, nie chcącymi uchodzić za niezaradnych, polecam zapoznanie się z prawem cywilnym i o tym co nam wolno, a czego nie wolno w restauracji, co nam przysługuje i jakie mamy obowiązki, gdyż jeśli niesłusznie nie zapłacimy za posiłek, możemy zostać posądzeni o wyłudzenie. Jeśli bylibyście na pierwszej randce z kobietą i dalibyście się obsłudze wykorzystać, wtedy z kolei Wy byście wiele stracili w oczach wybranki.

Podsumowując, wyprawa okazała się udana. Przygody w tle urozmaiciły mi dzień oraz wpis na blogu. Pozwoliły mi również zdobyć kolejne umiejętności radzenia sobie ze stresem w restauracji, gdy muszę korzystać z mojej wiedzy z prawa. Zakończenie myślę neutralnie dla obu stron sprawy, udowodniło, że ludzie raczej stronią od konfliktów i wolą przyjąć 44 zł niż latać po sądach, co i tak dla nich skończyłoby się nie po ich myśli. Samą restaurację oceniam na fajną. Wystrój jest OK, po zmianach, może coś jeszcze trzeba poprawić. np ściany, ja bym zastosował elegancką tapetę w stylizacji jaka jest. Restaurację w skali szkolnej oceniam na 4, przez rozmowę z dyrektorką na 3, za miłą rozmowę z menadżerką, która starała się mnie uspokoić, 3,5. Jak widać, takie zamieszanie, nawet jeśli pozytywnie rozstrzygnięte, pozostawia rysę na prawie idealnej tafli szkła.

Pozdrawiam i polecam moim czytelnikom.

Danie
Wystrój
Obsługa
Podsumowanie

Tags:


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *